niedziela, 28 stycznia 2018

Sri Lanka dzień 17 - Weligama

Dzień jeszcze większego lenia, od rana coś nie możemy zastartować, ale też nikomu na tym nie zależy. Plan ustalony - jak się dzieciaki wybawią i wyśpią na miejscu to idziemy na plażę, a później do AVM.

Generalnie jest tak, że o 11 jak słońce zaczyna grzać to do godziny 13-14 ciężko wytrzymać bez cienia/klimatyzacji. Od 14 jest nieco lepiej, a od 16 to już mocno z górki. Około 18 słońce zaczyna się chować.

W związku z czym od kilku dni bawię się w Cejrowskiego (coś w stylu, jadę z pamięci "do wody, szast prast, wytrzepać i powiesić, po chwili sucha"). No to ja tak samo. Jest więc zestaw plażowy i zestaw wyjściowy. Do tego inne przepierki, nastawialiśmy się na laundry service, ale ciężko tutaj z tym. Dodatkowo patrząc na przyzwyczajenia i podejście do kwestii czystości miejscowych, to czasami nawet lepiej prać i suszyć samemu.

Do tej pory dwa razy korzsytaliśmy z "opcji prania", za siatkę ubrań około 7$, ale i jakość prania i sposób suszenia nie przemawia do nas. Jedno z prań dostaliśmy ze stadem mrówek, bo suszenie odbywało na się żywopłocie. A tutaj, jak skończyło się miejsce na suszarce i wewnętrznym płotku to swoje ubrania suszyli na wysypanym pod domem żwirze. 

Plan nakreślony rano spełniamy w 100%, a Sameera Villa i dzisiaj zaskakuje nas na minus.

Pojawił się problem, przy którym brak światła to nie problem. Ciśnienie wody jest tak małe, że podgrzewacz nawet na nią nie reaguje i nie ma zamiaru jej podgrzać, a jedynie przepuszcza przez siebie. Po kolejnych minutach nie ma też zimnej. Da się z tym żyć, ale dyskomfort znaczny.

Ok, to nie wina Sameera Villa, ale niesmak pozostał. Tutaj po prostu nie może być normalnie.
Od jutra nowe miejsce - Hikkaduwa. A do Hikkaduwa dostaniemy się pociągiem. Około godziny i 20 minut jazdy. Nawet jak będą tylko stojące to damy radę. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli natchnęliśmy Ciebie do wypowiedzi, pisz tutaj: